środa, 21 września 2011

"Czy mógłby mnie pan zaprowadzić na górę?"

św. Dominik Savio, patron dzieci i młodzieży
Piotruś jest uczniem 5 klasy. Ma lęk wysokości i boi się wielu rzeczy, do tego ma wyraźną wadę postawy spowodowaną ciągłym pragnieniem "bycia bliżej ziemi". Skrzywdzony przez los - powie ktoś, naznaczony przez Boga - powie inny; a może po prostu Skarb, który uczy pyszałków pokory, a zapatrzonych w siebie otwiera na inny, lepszy świat, bo widziany oczami cierpiącego, czyli bogatego w Boże błogosławieństwa.
"Czy mógłby mnie pan zaprowadzić na górę?" - pyta Piotruś. 
"A co się stało?" - pyta nieco zdziwiony nauczyciel. 
"Mam lęk wysokości i boję się sam wchodzić na piętro". 
"Dobrze" - odpowiada wychowawca, zawstydzony, że nie dowiedział się dotąd o chorobie swojego podopiecznego. 
Piotruś chwyta wybawcę pewnie i mocno za rękę, drugą zaś obłapuje poręcz. Idą powoli, bo kto cierpi, ten się nie spieszy. Mijają ich zagadkowe spojrzenia uczniów, kilka dziewczyn wybucha szyderczym śmiechem. Nie reagują, idą swoją drogą, niczym Chrystus i Szymon z Cyreny. Zbliżają się do klasy. Nauczyciel nalega, aby osobiście wprowadzić Piotrusia do sali lekcyjnej, jednak ten mówi, że przytrzyma się kolegi. Rzeczywiście, Piotruś chwyta się kurczowo plecaka należącego do losowo wybranego klasowego wspomożyciela i tak dociera na swoje miejsce, do pierwszej ławki. Siada niepewnie, na twarzy rysuje się lęk. Jedną ręką trzyma się ławki, drugą z trudem sięga do plecaka, aby wyciągnąć z niego książkę i zeszyt. Sytuacja wydaje się opanowana. Tryskający zdrowiem nauczyciel zazdrośnie spogląda na cierpiącego wychowanka, myśląc, jak wiele mu brakuje do tego pokornego świadka Bożego wybraństwa. Łza kręci się w oku twardego dotąd wychowawcy. W klasie wzmaga się szum, ale w tej chwili nie ma to najmniejszego znaczenia. W obliczu spotkania dwóch serc, z których jedno Pan Bóg dotknął olśniewającą łaską przejrzenia na oczy, wszystko inne traci sens. Amazing Grace!
W kryzysowych momentach bytowania na tym łez padole Pan Bóg lubi stawiać mi przed oczy osoby chore i cierpiące (wyrastają przede mną nagle), jakby chciał wtedy powiedzieć: "I co, łyso ci? Znowu marudzisz, jak stara panna. Spójrz na tych biednych ludzi, którzy do końca życia pospołu ze mną będą dźwigać krzyż swojego cierpienia i przyjrzyj się, czy twoja obecna sytuacja może być porównywalna do ich losu?"
Panie Jezu, czy chwycisz mnie mocno za rękę i zaprowadzisz na Górę?
Dominicus