niedziela, 15 maja 2011

"Skończmy z tymi postnymi piątkami!"

 - rzekli przed ponad ćwierćwieczem biskupi Anglii i Walii na fali posoborowego rozluźnienia katolickiej dyscypliny Kościoła  - "dajmy ludziom więcej swobody, a zobaczycie, że sami zapragną leżeć co dnia krzyżem, a w piątki nawet nie spojrzą na kiełbasę".
Kto eksperymentuje bez zachowania krzty roztropności i znajomości psychiki ludzkiej z jej jakże ułomną wolą, ten pedagogicznie może się wyłożyć. Wyłożyli się i biskupi angielscy, a dziś wylewają krokodyle łzy nad stanem mięsnego rozpasania swoich owieczek (czy owce jedzą mięso?), które nie tylko nie umartwiają swoich ciał, ale ani myślą zadbać o zaprowadzenie choćby duchowej kwarantanny w swoich duszach. Każdy cokolwiek rzetelnie poszczący katolik wie, że jedno zawsze idzie w parze z drugim, zna potężną siłę postu... post ciała koi zmysły, wycisza umysł, przynosi stan duchowego pokoju, żeby nie powiedzieć błogości. Wyposzczone ciało trwalej łączy się z duszą, która łatwiej obcuje z Bogiem, unosi się na wyżyny, chce o Nim rozmyślać i dążyć do Niego. Odstawienie w kąt potrzeb cielesnych poprzez zaprowadzenie przynajmniej raz na jakiś czas piątkowego postu o chlebie i wodzie wydaje nieocenione owoce. Najtrudniej zacząć i wytrwać. 

Jeden z miłych skądinąd proboszczów w brzemienne dwa dni w roku kościelnym, kiedy obowiązuje post ścisły (Środa Popielcowa, Wielki Piątek) z naciskiem przypomina swoim wiernym zasadę Kościoła o możliwości spożyciu w tym dniu jednego posiłku do syta, pozostałe - tyle o ile. To "do syta" brzmi mniej więcej tak: "Żryjcie, ile wlezie, żebyście dali radę pociągnąć przez resztę dnia".
Współczesny katolicyzm odszedł od postów, umartwień, wyrzeczeń lata świetlne w porównaniu do swoich praojców z pierwszych wieków chrześcijaństwa, ba nawet polskie zwyczaje postne sprzed kilkudziesięciu lat znacznie odstają od dzisiejszych norm. Jerozolimscy chrześcijanie IV wieku jedli tyle, żeby przeżyć, nasi dziadowie obiadowali przy przysłowiowej misce soczewicy, my oglądamy się w piątki za kebabem i hamburgerem. Ciężkie czasy.

Notatka za Radiem Watykańskim:

Londyn: biskupi przywracają piątkowy post od mięsa
◊   Biskupi Anglii i Walii postanowili przywrócić obowiązkowy post od mięsa we wszystkie piątki roku. Praktyka ta została zarzucona w wielu Kościołach zachodnich wraz z posoborowymi reformami. W Wielkiej Brytanii oficjalnie zniesiono post w 1984 r., w nadziei, że nierestrykcyjne podejście do tej kwestii zachęci wiernych do dobrowolnego umartwienia. Stało się wręcz odwrotnie – przyznaje dziś katolicki prymas Anglii i Walii. Wierni zapomnieli o szczególnym charakterze piątku, dnia, w którym Chrystus umarł na krzyżu. Zdaniem abp. Vincenta Nicholsa post od mięsa musi się ponownie stać powszechną praktyką, zwyczajem i znakiem rozpoznawczym katolików. Formalnie zacznie on obowiązywać od 16 września, w pierwszą rocznicę wizyty Benedykta XVI w Wielkiej Brytanii.
Biskupi pomyśleli też o wegetarianach. Ci mają się obowiązkowo powstrzymać od innego wybranego przez nich pokarmu. Episkopat zachęca wszystkich, by piątki stały się ponownie dniem modlitwy i umartwienia.

źródło: Bollettino Radio Giornale del 14/05/2011
kb/ rv

257. Dlaczego Kościół przepisuje wstrzymywanie się od mięsa i post?
Kościół dlatego przepisuje wstrzymywanie się od mięsa i post, aby wierni czynili pokutę za popełnione grzechy, strzegli się ich na przyszłość i tak skuteczniejszą była ich modlitwa.
(Katechizm kard. Gasparriego)



2 komentarze:

  1. bardzo dobry pomysł z przywróceniem postnych piątków, choć nie u nas w kraju.

    Jestem osobą poszukującą Boga. Nie chcę o nim zapomnieć, chcę do niego wracać i może kiedyś uda mi się wrócić na dobre. W poście dobrowolnie przyjęłam na siebie pewne ograniczenia - co nie zdarzało mi się zbyt często. Moja przyjaciółka postanowiła nie jeść mięsa przez cały okres postu, jej mąż - nie pić alkoholu. Nie udało mi się tych ograniczeń wprowadzić w życie w 100% może dlatego że chodziło o słodycze, a ja mam d nich ogromną słabość a z racji nauki także duże zapotrzebowanie na magnez, ale będę próbować za rok, i za kolejny rok. Trafiłam na mądrych księży, którzy mówią by przyjąć jakieś zobowiązanie w poście jako pracę nad sobą, a nie tylko po to by np. nie jeść słodyczy, by to niejedzenie miało głębszy sens. Dziś (co jeszcze 10 lat temu byłyby nie do pomyślenia) bez skrępowania mówię znajomym - w poście jem mało mięsa, nie robię czegoś bo mam takie postanowienie. Nie wstydzę się tego ani trochę, podziwiam też innych którzy przyjmują dobrowolnie wyrzeczenia.

    Ania, lat 29

    OdpowiedzUsuń
  2. aha - może i ja wprowadzę w swoim domu instytucję postu w piątki...


    tylko oczywiście nie rybę w panierce, proszę! jest tyle wspaniałych, wegetariańskich potraw, które są zdrowe i wybornie smakują.

    OdpowiedzUsuń