czwartek, 28 kwietnia 2011

Moja odpowiedź na Oświadczenie Prezes „Unum Principium” Pani Elżbiety Bączkowskiej


Droga Pani,  
w nawiązaniu do tekstu "Oświadczenia" uprzejmie informuję, iż:

„O krok od herezji” - to metafora, skrót publicystyczny, uprawniony w działaniach blogerskich, który miał zachęcić do lektury artykułu. Z drugiej jednak strony może być to milowy krok, a nawet lata świetlne od herezji, nie mniej jednak zagrożenie istnieje…moim zdaniem. Tytuł nie zawsze musi odzwierciedlać treść tekstu, który w moim wypadku nie ma aspiracji do bycia naukowym.

1. Jeślim czymś w moich spostrzeżeniach z Brdowa zgrzeszył, kogokolwiek dotknął - gorąco żałuję i kornie proszę o wybaczenie!
2. Dziękuję za zwrócenie uwagi na pionierski charakter mojej depeszy.
3. Czy można dowiedzieć się, którymi słowami ks. Chrostowski Państwa rozczarował? Które z pokładanych w jego osobie nadziei nie zrealizował?
4. Gdy zapraszam do mojego domu gości, unikam obecności przypadkowych osób, a gdy takie się pojawią muszę odpowiadać za ich zachowanie i głoszone przez nich poglądy. W przeciwnym razie niedorzeczności wygadywane przez choćby jednego z „przypadkowych” będą w przyszłości negatywnie rzutowały na wizerunek mój i moich domowników, a w Państwa wypadku na wizerunek „Spotkań Pokolenia SP” i samego Stowarzyszenia.  
5. Ja również obraziłbym się, gdyby ktokolwiek formułował „bezwzględnie negatywne oceny” wystawione uczestnikom spotkania w Brdowie. Mam nadzieję, że wystarczyło Pani determinacji, aby doczytać mój blogerski wpis do końca – z niekrytą satysfakcją odnotowałem dwie pozytywne wypowiedzi osób biorących udział w pamiętnym wydarzeniu (z pewnością było ich więcej!).
6. A co jeśli możliwym było, bym w ciągu mojego kilkugodzinnego pobytu w Brdowie „wliczając w to Mszę św., dyskusję z ks. prof. Chrostowskim i dwa posiłki” mógł rozpoznać klimat panujący wśród uczestników spotkania?
7. Czy dobrze pamiętam, że Organizatorzy nie poinformowali słuchaczy o tym, iż zmiany konwencji spotkania – z wykładu na dyskurs – dokonał Ksiądz Profesor?
8. Czyż nie każdy autor tekstu, dopóki wisi on na jego blogu, ma prawo do jego redagowania?
9. Nie kojarzę, aby w pytaniach zadawanych ks. Chrostowskiemu „przewijał się wątek działalności misyjnej Kościoła na terenie państwa Izrael”. Czy aby Pani Prezes była obecna na tym spotkaniu?
10. Przyrównanie do jehowitów (w sensie ich znajomości Biblii) poczytałbym sobie za komplement. Wszak znają ją wyśmienicie, tyle że wybiórczo.
11. Zapomniała Pani o czymś. Podczas „II Spotkania Pokolenia Summorum Pontificum w Zakroczymiu w 2009 roku” nie tylko wygłosiłem wykład o bł. Antonim Julianie Nowowiejskim i zagrałem na Mszy świętej; zjadłem również obiad (za który w tym miejscu serdecznie dziękuję!) i to właśnie podczas obiadu miałem zaszczyt siedzieć nieopodal brata (pewnie jednego z tych „przypadkowych katolików” obecnych na spotkaniu) i usłyszeć tezy wątpliwej treści doktrynalnej (tak, to ten człowiek od Eskimosów).
12. Nie wiem, jak długo kapłani współpracujący ze Stowarzyszeniem przebywają na trzydniowych spotkaniach „Pokolenia Summorum Pontificum” i czy np. w kuluarowych dyskusjach oddają się wsłuchiwaniu i prostowaniu błędnych tez; widziałem jedynie, że ostatni z tych, którzy mogliby otoczyć Państwa doktrynalną opieką (ks. prał. dr Roman Kneblewski) opuścił spotkanie tuż przed planowanym wykładem ks. Chrostowskiego, a więc na długo przede mną. Czy był w piątek? – nie wiem.
Czy nie warto zatroszczyć się o kapelana dla Stowarzyszenia, który podjąłby się wnikliwej asystencji, indywidualnego kierownictwa duchowego i intelektualnego, pogłębionej formacji filozoficzno-teologicznej członków i sympatyków Stowarzyszenia Unum Principium? Czy brak takiej osoby nie sprzyja potęgowaniu poczucia doktrynalnej niepewności, poruszania się w wierze po omacku?
13. Do formułowania wniosków odnośnie zasłyszanych podczas spotkania poglądów upoważnia mnie (jeśli nie obliguje) choćby przysięga doktorska złożona przed kilkoma laty w obliczu Boga i Kościoła, którego reprezentantami hierarchicznymi było kilkudziesięciu kapłanów. Słowa przysięgi zobowiązują mnie do tego, by naukę uprawiać "non sordidi lucri causa, nec ad vanam captandam gloriam, sed quo magis veritas propagetur et lux eius, qua salus humani generis continetur, clarius effulgea" ("nie dla nagannego zysku, nie dla czczej chwały, ale by silniej przebijała się prawda i jaśniej błyszczało jej światło, od którego dobro rodzaju ludzkiego zależy").
14. Po ludzku bardzo mi smutno, że w Wielki Piątek, dzień, w którym powinniśmy rozważać bolesną mękę naszego Pana Jezusa Chrystusa, trudziła się Pani nad komponowaniem „Oświadczenia”. Wierzę, że wystarczyło Pani energii na jedno i drugie.
Ścielę się do stóp.


PS. 1. Ile osób (członków Stowarzyszenia UP) posiada wykształcenie teologiczne? (nie złośliwie - z czystej ciekawości pytam)

PS. 2. A teraz odpowiem (choć chyba nie powinienem) na anonimowy komentarz niejakiego „Ryvana”:

Panie Ryvan, bójcie się Boga!
  1. W czym Ci przewiniłem, że nazywasz mnie „paszkwilantem”? Jeśli w moim tekście skłamałem, że niektórzy z uczestników spotkania mają niebezpiecznie błędne poglądy – udowodnij, że było inaczej.
  2. Ani ja, ani ks. Chrostowski nie głosi tez, które chce nam Pan włożyć w usta: „róbta co chceta a będziecie i tak zbawieni”.
  3. Skąd u Pana przekonanie, że żyd bardzo dobrze zna chrześcijańską wiarę? Czy to raczej nie posoborowi katolicy (nie wszyscy rzecz jasna) marnotrawią energię na poznawanie innowierczych poglądów (dialogi, tygodnie ekumeniczne)?
  4. Czy dobrze zrozumiałem? Sugeruje Pan, że jedna z idei, jaka przyświeca uczestnikom spotkań organizowanych przez UP to walka z żydami?
  5. Zapewniam Pana, że moja habilitacja nie będzie ani „rychła, ani łatwa”, a już na pewno nie z liturgiki, ponieważ dzięki takim ludziom jak Pan (którzy nie czują potrzeby dokształcania się z teologii choćby w ramach uniwersytetów „Trzeciego Wieku”) nie mam żadnych szans na znalezienie pracy.
Pozostaję w uniżeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz